27 sierpnia 2010

O nowej rotacji słów kilka...

Doc ma się nad czym zastanawiać
Sezon 2010/11 zbliża się wielkimi krokami. Wraz z nim pojawia się pytanie o kształt rotacji. W drużynie jest aż sześciu nowych zawodników, którzy podczas obozu przygotowawczego będą wdrażani w system gry Celtów. Także dla Nate'a Robinsona to pierwszy camp. Trener Rivers i jego asystenci mają przed sobą dużo pracy.

Jak na razie mamy zakontraktowanych czternastu graczy:

Guards: Rajon Rondo #9, Ray Allen #20, Nate Robinson #4, Von Wafer #13, Avery Bradley #0

Forwards: Paul Pierce #34, Kevin Garnett #5, Marquis Daniels #8, Glen Davis #11, Luke Harangody #55

Centers: Kendrick Perkins #43, Jermaine O'Neal #7, Shaquille O'Neal #36, Semih Erden #50

W rotacji uczestniczyć będzie prawdopodobnie dziesięciu z nich. Wyłączam Perka (kontuzja), Erdena, Luke'a i póki co Bradleya (chciałbym się mylić). Avery to 19-latek świeżo po operacji i myślę, że będzie potrzebował więcej czasu, by przystosować się do gry w NBA. Sam zainteresowany zadeklarował ostatnio na Twitterze pełną gotowość do pracy. Bardzo mnie to cieszy.

Na pozycji rozgrywającego niezagrożone jest miejsce naszej lokomotywy, 6'1" prosto z Kentucky, Rajona Rondo. W zeszłym roku grał on średnio 36,6 MPG i ten wskaźnik powinien być utrzymany. Kilka chwil wytchnienia będzie dawał mu Nate Robinson. Ulubieniec publiczności, mierzący 5'9" dunker straszący rzutem za trzy (41.4% odkąd przeszedł do Celtics). Znany głównie ze swoich ofensywnych możliwości, pod skrzydłami Doca i Thibsa poznał smak obrony:


Dzięki temu zyskał zaufanie Doca i wystąpił we wszystkich siedmiu finałowych meczach (10 MPG). W RS grał średnio 14,7 MPG i myślę, że jego minuty mogą skoczyć w górę. Będzie to możliwe, jeżeli Rivers pójdzie w small-ball i ustawi go na SG obok Rondo. Taki scenariusz jest realny tylko w krótkich fragmentach.

Przeszkodzić może w tym Von Wafer, nowy nabytek Celtów. Niektórzy pamiętają go z Houston Rockets (pewnie pamiętają też i to), dał się tam poznać jako instant offense off the bench i mierny obrońca (skąd my to znamy?). Niestety nie wiadomo w jakiej formie pojawi się on na campie i co zaprezentuje. Myślę, że Von zdaje sobie sprawę, że to jego ostatnia szansa na wywalczenie kilkuletniego kontraktu w NBA, a to powinna być wystarczająca motywacja. Z różnych źródeł wiemy jednak, że ma trudny charakter, więc efekt tej operacji jest bardzo nieprzewidywalny.

Starterem na SG będzie oczywiście Ray Allen, jeden z najlepszych shooterów w historii NBA. W klasyfikacji celnych trójek w karierze jest drugi, goni Reggie Millera, do którego brakuje mu już tylko 116 trafień. Istnieje szansa, że rekord ten padnie już w nadchodzącym sezonie. Żeby tak się stało Ray musi trafiać średnio 1,4 trójki na mecz przy założeniu, że wystąpi we wszystkich 82 meczach (rok temu trafiał średnio 1,8 raza). Allen w lipcu skończył 35 lat, nie jest już tak stabilnym zawodnikiem i wszystkim zależy, żeby obciąć jego minuty z 35 do około 32 na mecz. Dlatego tak istotna jest dyspozycja Wafera.

SF zarezerwowana jest dla kapitana Paul'a Pierce'a. The Truth zatracił gdzieś dynamikę, ale z biegiem lat poprawił selekcję rzutów (rekordy życiowe w FG%, 3PT% i FT% w 09/10) i nadal jest w stanie dostarczać 18-19 punktów na mecz. Pierce z reguły oszczędza siły na PO. To powoduje, że w RS potrzebujemy energy boost z ławki na tej pozycji. Niestety nie dysponujemy takim. Jedynym backup'em dla Paul'a jest Marquis Daniels, wyjątkowo podatny na kontuzje i nieentuzjastyczny zawodnik. Obawiam się, że wkrótce boleśnie przekonamy się jak kluczowa była utrata Tony Allena, która przeszła bez echa (podobnie jak jego wkład w grę Celtics). Znakomity defensor na najlepszych zawodników w lidze (Bryant, Wade, James), a dodatkowo slasher kończący 62% rzutów spod kosza. Wierzę, że Danny Ainge ma tego pełną świadomość i szuka kogoś na to miejsce. Zaznaczam, że Rudy Fernandez nie jest odpowiedzią. Po tym jak zaprezentował się w sparingu przeciwko USA jestem o tym wręcz przekonany. To humorzasty shooter z bardzo wątpliwymi umiejętnościami w defensywie. Moim zdaniem ciekawszym rozwiązaniem byłby Wilson Chandler z New York Knicks. Wyższy (6'8"!), silniejszy od Rudy'ego, niezły obrońca, który od czasu do czasu potrafi błysnąć w ataku.

Kevin Garnett, The Big Ticket to nasz podstawowy silny skrzydłowy. Jeden z najlepszych na tej pozycji w historii koszykówki. Latka nieubłaganie lecą i KG nie jest już tym samym zawodnikiem, co choćby w sezonie 2007/08. Bardzo przyczyniła się do tego poważna kontuzja kolana. Od operacji minął już rok, więc są nadzieje, że kolano Garnetta będzie w tym sezonie mocniejsze. Nie oznacza to oczywiście, że Kevin znowu będzie bestią w post-up i na deskach. Na szczęście KG przewidział tą ewentualność wcześniej i dodał do swojego repertuaru jumpshot. 70% jego prób to właśnie J, z których trafia bardzo dobre 45%. Jego średnia minutowa wynosiła 29.9 MPG i powinna się utrzymać. Myślę, że Doc będzie starał się dawać mu wolne w meczach back-to-back, tak jak Gregg Popovich robi to z Timem Duncanem. Zmiennikiem KG będzie Glen "Big Baby" Davis, który jest w ostatnim roku kontraktu i ma być to dla niego przełomowy sezon. Miejmy nadzieję, że "Shrek" będzie się trzymał z dala od bójek i z wyleczonym kciukiem wejdzie w nową kampanię. To bardzo utalentowany gracz, ma świetny instynkt na atakowanej tablicy. Jedyne co go ogranicza to wzrost. Problemem nie jest samo zebranie piłki, co skuteczna dobitka (18% wszystkich rzutów Davisa jest blokowanych!). Dlatego uważam, że powinien on wrócić do swojego dobrego rzutu z półdystansu. W sezonie 2008/09 60% jego prób to jumpshot (37% celnych), natomiast w 2009/10 tylko 42% (już tylko 29% skuteczności). Liczę, że Glen bardziej uporządkuje swoją grę i będzie można dawać mu regularnie 20 minut w meczu. To klucz w utrzymaniu wypoczętego KG na postseason.

Na pozycji centra największe zmiany. Etatowy środkowy Kendrick Perkins jest w trakcie długotrwałej rehabilitacji, a jego powrót planowany jest na luty. Nie wiadomo na kiedy planowany jest jego powrót do formy. W tej sytuacji na piątce zaczynać będzie Jermaine O'Neal, była gwiazda Indiana Pacers. Solidny obrońca, dobry blokujący, który powinien szybko załapać mechanizmy naszego difensu. Nie jest jednak tak silny, by utrzymać Dwight'a Howarda na blocku. Czy Celtics będą zmuszeni do podwajania? Nie, Howardem, a raczej próbami sfrustrowania go zajmie się Wielki Arystoteles, Shaquille O'Neal. Shaq to nadal mismatch dla wielu centrów w lidze, których może wpędzić w foul-trouble (choć sam z tym ma problemy). Doc będzie starał wykorzystać się go w half-court offense, ale pierwszą opcją nadal będzie szybka ofensywa napędzana przez Rondo. Według mnie Shaq będzie najważniejszym zawodnikiem w rywalizacji z Heat, którzy nie mają na niego żadnego obrońcy i będą zmuszeni podwajać. To dla nas szansa.
Problemy pojawiają się w obronie, bo Shaq jest mało ruchliwy, a o show przy pick and roll'u nie słyszał od wielu, wielu lat. Dlatego nie widzę możliwości, by znajdował się na parkiecie jednocześnie z zaniżonym Baby. Pytania można mnożyć, nie wiadomo też jak Shaq będzie znosił wchodzenie z ławki. Pewne jest tylko to, że O'Neal będzie na boisku. Jermaine przez około 28, a Shaq 20 minut.

W określonych sytuacjach, gdy przeciwnik nie dysponuje mobilną czwórką typu Rashard Lewis czy Antawn Jamison, także Jermaine może grać na PF (grywał sporo na tej pozycji w Pacers). Możliwości jest dużo, a po powrocie Perka będzie ich jeszcze więcej. Wszystko w rękach Doca.

Kolejny, ostatni taniec przed nami. Z roku na rok starsi, tym razem mają więcej opcji we frontcourt'cie. Wszystko ładnie wygląda na papierze, ale...

Tych "ale" jest dużo i dopiero w trakcie sezonu przekonamy się czy uda się je ograniczyć.

Pozdrawiam.

UPDATE


CelticsHouse ma nowy, elegancki layout. To zasługa Szymona, za co bardzo dziękuję. Zachęcam do odwiedzania jego bloga Love With Basket.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz