Polegliśmy w kluczowym Meczu Nr 4 i dzisiaj stoimy nad przepaścią - przegrywając w serii 1-3 jedziemy do Miami. Wracam na moment do feralnego G4, który mogliśmy i powinniśmy wygrać, ale...
O dwóch kluczowych błędach KG w crunch-time mówił w ESPN Tim Legler, ale może nie wszyscy mieli okazję oglądać, więc przekalkuję to na bloga.
Zapewne domyślacie się, że poruszę temat ostatniej akcji czwartej kwarty. Przy stanie po 86 mieliśmy 19 sekund na oddanie dobrego rzutu. Wielka Trójka Pierce - Allen - Garnett, weterani, którzy grają ze sobą już 4 lata nie byli w stanie tego zrobić. Na pierwszy rzut oka wyglądało to na kopię akcji z tegorocznego G1 przeciwko Knicks.
Z tego nie mogło wyjść nic dobrego, jeżeli Garnett zrobił zasłonę na Allenie. Pierce przywoływał do siebie na picka, ale nie było już czasu. Paul musiał wjeżdżać na lewo, czego nie lubi. Bronił go szybszy, silniejszy i wyżej skaczący zawodnik. Wspaniała okazja została zmarnowana, a Heat wypunktowali nas w dogrywce. Akcja w czasie rzeczywistym:
------- ---- --- --- ----
Drugim przełomowym momentem jest ta oto sekwencja w OT. Pierce właśnie zmniejszył naszą stratę do 3 punktów.
Chris Bosh ucieka do ataku. KG ma na sobie betonowe buty i nie wraca, powodując mismatch. Domyślam się, że zmęczenie było sakramenckie, ale Heat nie ruszyli z kopyta do przodu, tylko leniwie wprowadzali piłkę. Wprawdzie wyizolowany LeBron spudłował, ale Bosh wykorzystał przewagę wzrostu na desce i zamroził mecz.
Diabeł tkwi w szczegółach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz