Jedna z dwudziestu czterech (Photo by Brian Babineau/NBAE via Getty Images) |
Drugie zwycięstwo w sezonie odnieśli koszykarze Boston Celtics pokonując we własnej hali nowojorskich Knicks, 105:101. Mecz nie zaczął się jednak po naszej myśli. Przede wszystkim dlatego, że przyjęliśmy uptempo styl gry, jaki narzucili nam Knicks. Run 'n' gun napędzał Raymond Felton i NYK prowadzili 2:11. Duża w tym zasługa Celtów, którzy wierni wiekopomnej tradycji tracili piłkę za piłką. W pierwsze dwie minuty gry zaliczyli 4 straty, 7 mieli na koniec kwarty. Co gorsze, nie były one wcale wymuszone genialną defensywą przeciwników. Główną przyczynę upatruję w overpassing'u, czyli nazbyt gorliwym szukaniem extra-pass. Kilka należy też zapisać na konto Rondo, który często najpierw wyskakuje, a później myśli co zrobić z piłką.
Gra przeciwko Knicks to też okazja, by zagrać small-ball. I tak w pierwszej kwarcie zobaczyliśmy na parkiecie piątkę Rondo - Allen - Pierce - Daniels - Davis, a po chwili Ray'a zastąpił Nate Robinson! Celtics, where super-small-ball happens.
Kontrolę nad przebiegiem spotkania szybko przejął Rondo, który z łatwością znajdował kolegów na otwartych pozycjach. Po 36 minutach gry RR9 miał już 17 asyst i wiadomo było, że będziemy świadkami czegoś wielkiego. Dziesiąte w karierze triple-double i to nie byle jakie: 10 punktów, 10 zbiórek i 24 (!) asysty. To życiowy rekord Rajona, który deptał po piętach właścicielowi rekordu Celtics, legendarnemu Bob'owi Cousy'emu (28). Ogółem analiza box-score'u z tego meczu to sama przyjemność. 24 punkty, 12/17 z gry i 10 zbiórek to linie KG. Kapitan zanotował 25 punktów i 14 (!) zbiórek, najwięcej od czasu uformowania Wielkiej Trójki. Glen Davis miał 16 punktów i 6 zbiórek w 23 minuty.
Celtics zbyt kochają fanów NBA, by nie dać im możliwości obejrzenia zaciętej końcówki. Tak było i tym razem. 102:93 prowadziliśmy na 1:13 przed końcem, by po akcji 2+1 i trójce Amare mieć tylko 2-punktowe prowadzenie 103:101. The Truth trafił wtedy dwa osobiste i ustalił wynik meczu. Kolejny raz C's nie wykańczają spraw jak należy i kilka spotkań na pewno przez to ucieknie im przez palce. Koszmarny off-balance jumper Nate'a czy ryzykowne podanie przez pół boiska Ray'a (zakończone... a jakże, stratą) to tylko część kwiatków z ostatniej minuty.
Interesujące statystyki:
Glen Davis (per 36 minutes)
18 PPG, 66 FG%, 6.7 RPG
Nate Robinson
14 MPG, 4/18 z gry (22%), 1/9 za trzy (11%)
Na koniec ciekawa sytuacja z meczu, która mogła niektórym umknąć. Na 2:40 do końca Allen trafia layup'a po czym wolno zbiera się do obrony. Tym czasem Felton jest już na naszej i połowie i wjeżdża pod kosz. Ray krzyczy o pomoc, Baby rotuje i fauluje Feltona. To było szóste przewinienie Davisa i trzeba było widzieć reakcję Glena. "Zirytowany" postawą Allena rzuca weteranowi pełne wdzięku "Get back, man!". To, jak żądny gry jest Davis, jest godne podziwu. Ma charakter.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz