14 grudnia 2010

Doc's playbook E04: Game-winning lob to KG vs. 76ers


Mimo, że minęło już parę dni od wygranej z 76ers, a akcja dająca nam zwycięstwo była omawiana przez autorów różnych blogów, to chciałbym dodać w tej kwestii coś od siebie. Przede wszystkim, moim zdaniem, to najtrudniejszy do realizacji set-play z repertuaru Doca Riversa. W przypadku loba najistotniejszy jest timing, o powodzeniu tej akcji decydują ułamki sekund, wszystko musi być idealnie zgrane w czasie. Sam Kevin Garnett przyznawał później, że ćwiczyli tą zagrywkę na treningach i nie wychodziła ona zbyt dobrze. Dlaczego zadziałała tym razem?



Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Kevin Garnett wyrzucający piłkę z boku. Każdy fan Celtics wie, że taka sytuacja zdarza się niezwykle rzadko w końcówkach spotkań. Każdy fan koszykówki wie jednak, że zawodnik na aucie to najgroźniejszy zawodnik dla drużyny przeciwnej.

Decydujące rzuty zwykle należą do kapitana Paula Pierce'a. Wcześniej Celtics lubili grać picka 1/3 i, licząc, że rywale zmienią krycie, pozwalali mu grać jeden na jeden. Doc wykonał tu świetną robotę wysyłając Pierce'a, by postawił "fałszywą" zasłonę. W tym samym czasie, z drugiej strony zasłonę stawia Kevin Garnett.

Doug Collins nakazał swoim graczom przekazywać krycie. Był chyba za bardzo przekonany, że piłka powędruje do Pierce'a. Też myślałem, że Paul będzie chciał odegrać się na Andre Iguodali, który w dwóch poprzednich posiadaniach trudnymi rzutami wyprowadzał Sixers na prowadzenie. Tymczasem, Big Ticket roluje do kosza mając na sobie mierzącego 6'4" Jrue Holiday'a. Dodatkowo, Thaddeus Young, odpowiedzialny za utrudnienie podania, daje Rajonowi Rondo bardzo dużo miejsca. Najlepszy quarterback w NBA nie ma problemu z dostarczeniem dokładnego loba.

Ten screen pokazuje jak znakomity spacing zapewnia ta zagrywka. Ray Allen w prawym rogu, Nate Robinson na 45° po lewej stronie. KG dostaje piłkę w pomalowanym, a w promieniu kilku metrów nie ma nikogo, kto mógłby mu przeszkodzić w zdobyciu punktów. Holiday'a nie liczę, bo KG ma 7 stóp. Garnett zdobywa dwa punkty i przypieczętowuje zwycięstwo C's. Oto akcja w czasie rzeczywistym:


Podsumowując, dziwię się, że Holiday nie przeszedł pod zasłoną. Wydaje mi się, że był po prostu zaskoczony tym, że Rondo gra picka z Garnettem, a nie z Pierce'm i nie zdążył się dostosować do nowych okoliczności. 

Trochę naśmiewałem się, że ten mecz był pokazywany w TNT, bo wiedziałem jak będzie wyglądać. Celtics - zmęczeni meczem z poprzedniego dnia, lekceważący nieco rywala. 76ers - niezwykle zmotywowani, by wygrać to spotkanie. Ciężko się to oglądało, ale ostatnie minuty wynagrodziły ten ból. Bardzo dobra ofensywna dyspozycja C's w crunch-time, dwie kluczowe akcje Big Baby (rzut z wyskoku i asysta do Ray'a) i game-winner KG na koniec. Słaby mecz w naszym wykonaniu, ale najważniejsze jest zwycięstwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz