02 października 2012

Wracamy na szósty rok 3-letniego planu

Witam po przerwie! Już w ten piątek Boston Celtics zagrają pierwszy przedsezonowy mecz. Rywalem Fenerbahce Stambuł. Należy zatem krótko podsumować zmiany jakie zaszły w składzie Celtów tego lata.
Boston Celtics dotarli w zeszłym sezonie aż do 7. meczu Finałów Konferencji Wschodniej, lecz wszyscy zdajemy sobie sprawę, że było to możliwe tylko w tych określonych okolicznościach. Lato 2012 miało przynieść przebudowę i zagwarantować Celtom pozycję realnego contendera, nieuzależnionego od kontuzji topowych graczy rywali. Jaką strategię przyjął Danny Ainge?

Musimy postawić sprawę jasno: Boston nie jest wymarzoną destynacją wolnych agentów w NBA. Nie jest to słoneczne LA/Miami czy potężny Nowy Jork. Wizje ściągnięcia Dwighta Howarda lub Derona Williamsa to marzenia ściętej głowy. Ainge doskonale zdawał sobie z tego sprawę i podjął jedyną słuszną decyzję - "odbudować" Celtics poprzez przedłużenie kontaktu Kevina Garnetta. Witajcie w 6., 7. i 8. roku 3-letniego planu, jakim było stworzenie "Wielkiej Trójki".

KG to nadal jeden z 20 najlepszych zawodników w lidze. W minionych playoffach notował średnio 19.2 punktu i 10.3 zbiórki na mecz. Jeden z najlepszych defensywnych graczy w historii ligi zostaje z nami na kolejne trzy sezony (34 mln $), z czego ostatni jest gwarantowany w połowie. Umowa zawiera też klauzulę pozwalającą Garnettowi zawetować wymianę z jego udziałem, co oznacza, że najprawdopodobniej zakończy on karierę jako Celt.

Do Bostonu nie wrócił Ray Allen. Wiele mówiło się o powodach jego decyzji; konflikt z Rondo, niechęć do wchodzenia z ławki. Patrząc z czysto koszykarskiej perspektywy: na tym etapie jego kariery Ray jest jednowymiarowym zawodnikiem. Nie kreuje przy pick'n'rollach, nie wjeżdża do kosza. Na pozycji numer 2 potrzebowaliśmy więcej dynamiki, co dobitnie pokazała eksplozja talentu Avery'ego Bradley'a. Będzie brakować go jednak przy setach w końcówkach spotkań, gdzie absorbował dużą część uwagi defensywy. Odejście do Heat to naturalny wybór. Ray ma zapewnioną piękną pogodę, mnóstwo otwartych pozycji zza łuku i walkę o mistrzostwo - idealna emerytura w NBA. To biznes, a gracze przywiązują mniejszą uwagę do rywalizacji niż kibice.

Ainge zadbał o godne następstwo #20. W ramach MLE podpisał Jasona Terry'ego (15.6 mln $ za 3 lata) - najlepszego rezerwowego sezonu 2008/09 i mistrza NBA 2010/11. JET najlepiej czuje się w roli pierwszego z ławki i taką rolę ma grać także w Celtics. Wiemy jakie problemy mieli zmiennicy ze zdobywaniem punktów w zeszłym sezonie. Teraz ta odpowiedzialność spada na Terry'ego, który w obliczu zakończenia kariery przez Keyona Doolinga będzie głównym kozłującym drugiego unitu. Terry to znakomity strzelec (45% z gry, 38% za 3 w karierze), który jest też realnym zagrożeniem w pick'n'rollu.

W S5 Allena zastąpi Courtney Lee - przynajmniej do czasu powrotu Bradley'a. Lee pozyskany został na zasadzie sign and trade. Ainge wysłał zeszłorocznych debiutantów JaJuana Johnsona i E'Twauna Moore'a, a także Seana Williamsa i przyszłoroczny pick w drugiej rundzie draftu do Houston. W zamian dostał młodego, atletycznego swingmana, który jest nie tylko niezłym obrońcą, ale też 40% strzelcem za trzy (prawie 50% z rogów, 2. miejsce w lidze za Allenem). Rondo w końcu będzie miał z kim biegać do kontry, a Doc Rivers ma więcej opcji w graniu small-ball. To naprawdę solidne wzmocnienie.

Celtics wzmocnili się także pod koszem. Minimalne kontrakty podpisali Jason Collins (Dwightstopper), Chris Wilcox i Darko Milicic. W drafcie wybrano Jareda Sullingera (to może być steal) i 7-footera Fab Melo. Wreszcie, 4-letni, uczciwy kontrakt za 19 mln $ podpisał Brandon Bass, a nieuczciwy 4-letni kontrakt za 36 mln $ Jeff Green. Przyznaję się, że tego nie rozumiem. Bass po najlepszym sezonie w karierze, w którym notował 12 punktu i 6 zbiórki na mecz (49% skuteczności z 10-15 stóp od kosza!) otrzymuje niemal dwa razy mniej pieniędzy niż Green, który wraca po operacji serca, nie zagrał ani minuty w NBA od maja 2011 r. i jest szeroko udokumentowane, że drużyny w których grał radzą sobie wyraźnie gorzej z nim na parkiecie niż poza nim. Mam poważne wątpliwości czy inwestycja w Jeffa Greena ma wysoką stopę zwrotu.

Podsumowając, Celtics wierzą, że w zeszłym sezonie byli blisko celu i chcą spróbować jeszcze raz. To oznacza, że 3-letni plan staje się 8-letnim planem. Salary cap jest załadowane do 2015 r. i dopiero wtedy dojdzie do prawdziwej przebudowy. Na papierze Boston jest mocniejszy niż rok temu. Młodszy, bardziej atletyczny na obwodzie i wyższy pod koszem. Doc ma multum możliwości grania niskim składem, np. Rondo - Terry - Lee - Pierce - Garnett lub Terry - Lee - Pierce - Green - Garnett itp. itd. To będzie kolejny fascynujący sezon, a jego przedsmak już w piątek na NBA TV! Spodziewajcie się krótkiej relacji.

Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz