What a dagger thrown in by Ray Allen! (Photo by Jim Rogash/Getty Images) |
Wielka Trójka z Bostonu kontra Miami. Sezon 2010/11 nie mógł rozpocząć się od mocniejszego uderzenia.
To, co zobaczyliśmy zaskoczyło wielu. Miami Heat to jeszcze nie jest drużyna koszykarska. Zorganizowany team-defense Bostonu obnażył to bezlitośnie. Najbardziej rzucił się w oczy brak jakiegokolwiek ball-movement w wykonaniu Heat, a większość akcji to były izolacje lub picki. Katastrofalna dyspozycja dnia Wade'a i Bosh'a, którzy zanotowali 7/27 z gry. W pierwszej połowie Żar był kompletnie zagubiony, 9 punktów w pierwszej kwarcie, 30 w połowie. Tylko James ciągnął ten mecz dla Heat, złapał rytm w trzeciej odsłonie, ale nie otrzymał pomocy ze strony kolegów. Brak pomysłu na grę obrazuje też ilość asyst Miami - tylko 15.