Kevin gawędzi ze Spike'iem (AP Photo) |
Co za mecz! Trzy dni podbijania bębenka zrobiły swoje i jeżeli do wczoraj nie była to rywalizacja, to teraz na pewno jest. Oglądałem na żywo i także dałem się porwać emocjom jakie panowały w Madison Square Garden w drugiej połowie. Takiej atmosfery nie było tam od dawna, Spike Lee gadający trash z Celtami, okrzyki "Boston sucks!" z trybun. Uwierzyłem nawet w to, że trójka Amare może być dobra. Nie była, Knicks przegrali, ale David Stern pewnie teraz się uśmiecha i myśli: "basketball is back in New York City!".